78 lat temu, w nocy z 2 na 3 grudnia, w katowickim więzieniu został ścięty ks. Jan Macha
To już 78 lat od nocy, w której w Katowickim więzieniu przy ul. Mikołowskiej został ścięty ks. Jan Macha. Warto w tych dniach zatrzymać myśl przy Haniku, do którego tak bardzo pasują słowa z wiersza ks. Jerzego Szymika pt. Być śląskim księdzem:
oto spełnia się marzenie
śląskich chłopaków:/
mieć mocne życie,
nie dać się bele czymu, chronić bezbronnych,
wybierać Boga./
Idziemy za nim.
Ksiądz Jan poszedł za Jezusem – aż do końca.
Pamiętając o ks. Masze, chcemy po pierwsze zaprosić Was do śledzenia naszych adwentowych rozważań opartych na słowach ks. Jana (znajdziecie je na naszym profilu na Facebooku – https://www.facebook.com/ksiegarniaswjacka), a po drugie podzielić się z Wami fragmentami wydanej przez Wydawnictwo Księgarni św. Jacka książki autorstwa Agnieszki Huf pt. Zawsze myśl o niebie – książki, która stanowi opowieść o życiu i śmierci Hanika. Mamy nadzieję, że jej lektura zbliży Was do ks. Jana i jednocześnie będzie dobrym sposobem na przygotowanie się do Jego beatyfikacji, która została przeniesiona na rok następny.
Wyroki wykonywane są nocami. Przyjęło się, że śmierć powinna być zadana do dziewięćdziesięciu dziewięciu dni od decyzji sądu, stąd Machowie żyli nadzieją na ułaskawienie Hanika – od 17 lipca minęło już zdecydowanie więcej czasu. Skazani przebywają na oddziale B–1, gdzie ręce i nogi mają nieustannie zakute w kajdany, zdejmowane tylko na czas posiłków. O terminie wykonania wyroku dowiadują się na kilka godzin przed straceniem. Odprowadzani są do oddzielnego pomieszczenia, gdzie mogą napisać list do bliskich, zjeść ostatni posiłek i zapalić papierosa. Jest też wtedy czas na skorzystanie z posługi kapelana więziennego. Nie inaczej wygląda to 2 grudnia. Ksiądz Besler zapamiętał tę noc – przez cztery miesiące widywał się co tydzień z młodym kapłanem, wytworzyła się pomiędzy nimi więź. Znał dobrze jego sytuację i spodziewał się, że starania ks. Wosnitzy odniosą skutek i wyrok ks. Jana zostanie zmieniony. Kiedy wśród skazanych widzi postać młodego księdza, dociera do niego, że nie ma już odwrotu. Jest tym bardzo przejęty.
„Jedni pisali listy, inni zajęci byli jedzeniem. Wszyscy byli spokojni i zrezygnowani. Podawali sobie ręce i uściskali się. Rydrycha przedstawiają mi słowami: »Nasz skarbnik«. Sądzą, ze wyroki są na nich wykonywane z powodu ciężkiej aktualnej sytuacji politycznej. Sądzą, że w krótkim czasie Polska znów będzie. Rydrych dodał: »Chyba za miesiąc«. Ubolewali, że nie dożyją tej chwili” – notuje kapłan. Dla skazanych jest ostatnim kontaktem ze światem zewnętrznym, toteż proszą go o przekazanie ostatnich próśb. „Ks. Macha prosił, żebym wszystkim podziękował, biskupa i generalnego wikariusza mam w jego imieniu przeprosić za hańbę jaką jego egzekucja ściąga na kler śląski. Mam dziękować i pozdrowić: XX. Skrzypczyka, Kuczerę, Gasza. Do Gasza należą też Kielich i Brewiarz, z którego aż do końca odprawiał swoje pacierze (jedna część tego brewiarza) trzy inne części brewiarza pozostały w celi, z której go wyprowadzono. Rodziców mam pozdrowić i dziękować za wychowanie – to było życzeniem ich wszystkich. Z szczególną czułością i żalem wspominali swoje matki. Dalej kazali mi pozdrowić ks. katechetę z Rudy, który obecnie przebywa w Pruchnej i podziękować mu”. Wreszcie przychodzi czas na spowiedź. Leon Rydrych jako pierwszy idzie z kapelanem do ostatniej, pustej celi, w której panuje jednak przenikliwy ziąb. Skazaniec martwi się o kapelana i prosi Hauptwachmeistra Bartetzke, żeby wyznaczył inne miejsce. Leon był prawą ręką Hanika w „Konwalii” – teraz widać jak na dłoni, że ideały, którymi żyli, były czymś więcej niż młodzieńczym porywem serca. Nawet chwilę przed egzekucją młody chłopak troszczy się, żeby spowiadający go kapłan nie musiał marznąć… Strażnik zgadza się pomóc i prowadzi ich do pokoju przesłuchań, który staje się miejscem ostatniej spowiedzi wszystkich czekających na śmierć więźniów.
Pojednany z Bogiem ks. Jan ma czas, aby pożegnać się z tymi, których kochał najbardziej. Nie może rzucić im się na szyję, nie może ostatni raz ucałować dłoni matki i ojca. Do dyspozycji ma tylko ołówek i kartkę papieru. Pisze więc:
Katowice, 2 XII [19]42
Kochani Rodzice i Rodzeństwo!
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus
To jest mój ostatni list. Za 4 godziny wyrok będzie wykonany. Kiedy więc ten list będziecie czytać, mnie nie będzie już między żyjącymi! Zostańcie z Bogiem! Przebaczcie mi wszystko! Idę przed Wszechmogącego Sędziego, który mnie teraz osądzi. Mam nadzieję, że mnie przyjmie. Moim życzeniem było pracować dla Niego, ale nie było mi to dane. Dziękuję za wszystko! Do widzenia tam w górze u Wszechmogącego.
Mam parę życzeń, a mianowicie: kielich mój proszę podarować ode mnie ks. Gaszowi. Niech ten kielich często przypomina mu przyjaciela. Mój stary brewiarz, który mam tu w więzieniu, dajcie mu także.
Z drugim brewiarzem czyńcie według Waszego uznania.
Pozdrówcie wszystkich moich kolegów i znajomych. Niechaj w modlitwach swoich pamiętają o mnie. Dziękuję za dotychczasowe modlitwy i proszę też nie zapominać o mnie w przyszłości. Pogrzebu mieć nie mogę, ale urządźcie mi na cmentarzu cichy zakątek, żeby od czasu do czasu ktoś o mnie wspomniał i zmówił za mnie „Ojcze nasz”. Umieram z czystym sumieniem. Żyłem krótko, lecz uważam, że cel swój osiągnąłem. Nie rozpaczajcie! Wszystko będzie dobrze. Bez jednego drzewa las lasem zostanie. Bez jednej jaskółki wiosna też zawita, a bez jednego człowieka świat się nie zawali.
Odbierzcie stąd moje rzeczy. Tutaj jest także mój brewiarz i różaniec oraz 98 RM (marek niemieckich). Zabierzcie to wszystko.
Pozdrówcie ode mnie ks. proboszcza i wszystkich w Rudzie.
Pozostało mi bardzo mało czasu. Może jeszcze jakie trzy godziny, a więc do widzenia! Pozostańcie z Bogiem.
Módlcie się za Waszego Hanika.
Jest kwadrans po północy, 3 grudnia 1942 roku. „Pamiętam, jak prowadzono ks. Machę w ten sposób (eskortowany z obu stron przez dwóch Hauptwachmeistrów) i jak podniósł po raz ostatni oczy ku niebu gwiaździstym i znikł w drzwiach kaźni śmierci” – notuje ks. Besler. „Prosi o modlitwę w brewiarzu i o pamięć. Umiera spokojnie i wesoło” – pisze zaraz po egzekucji…
(Fragment książki A. Huf, Zawsze myśl o niebie… Historia Hanika – ks. Jana Machy (1914-1942), Księgarnia św. Jacka, Katowice 2020 (https://sklep.ksj.pl/produkt/zawsze-mysl-o-niebie-historia-hanika-ks-jana-machy-1914-1942-kopia/)
*
Modlitwa o łaskę za wstawiennictwem sługi Bożego
Wszechmogący Boże, Ty w szczególny sposób zjednoczyłeś z ofiarą Twojego Syna Jezusa Chrystusa kapłana Jana, który z natchnienia Ducha Świętego pełnił dzieła miłosierdzia i oddał życie za swoich bliźnich, udziel mi za jego wstawiennictwem łaski, o którą pokornie Cię proszę…,
Który żyjesz i królujesz w Trójcy Świętej jedyny, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.